Nie trzeba wkładać magicznych okularów, by walentynki były różowe, jednak blask serc i duszący zapach róż przesłania nam ich ciemną stronę. Atrakcje, które od lat towarzyszą obchodom 14 lutego, mogą wkrótce… przestać istnieć.
Wydaje nam się pewnie, że wiemy już, czym są walentynki w trakcie kryzysu. Nowa rzeczywistość to randki za pośrednictwem komunikatorów wideo, serduszkowe animacje w photoshopie zamiast prawdziwych kartek z wyznaniem miłości… Trudno wyobrazić sobie, że na drodze prawdziwemu uczuciu może stanąć coś więcej niż brak możliwości wychodzenia z domu. Postępujący kryzys klimatyczny może jednak konsekwentnie zachwiać każdą dziedziną życia, nie wyłączając święta zakochanych.
Nie trzeba wkładać magicznych okularów, by walentynki były różowe, jednak blask serc i duszący zapach róż przesłania nam ich ciemną stronę. Atrakcje, które od lat towarzyszą obchodom 14 lutego, mogą wkrótce… przestać istnieć. Wiele popularnych destynacji romantycznych podróży najprawdopodobniej niedługo bezpowrotnie straci swój czar. Tak zwanym Honeymoon Islands, czyli np. Seszelom czy Vanuatu, a także Wenecji, grozi zalanie w wyniku ciągłego wzrostu poziomu mórz i oceanów, a powietrze w Paryżu, stolicy zakochanych, jest tak zanieczyszczone, że może być przyczyną wielu poważnych chorób. Paradoksalnie, zdobne bombonierki – sztandarowy podarunek ofiarowany ukochanym osobom, masowo produkowany w okresie walentynek – mają destrukcyjny wpływ na planetę, na której wszystkie i wszyscy żyjemy. Zimowy szał na wymyślne czekoladki przyczynia się do zwiększenia i tak już ogromnej skali deforestacji. A co najgorsze – wzrost globalnych temperatur, który destabilizuje rolnictwo, może znacząco ograniczyć lub nawet uniemożliwić produkcję… szampana.
Jak to, szampana?! Jesteśmy nawet w stanie wyobrazić sobie życie bez wydobycia węgla, czy bez samochodu, ale bez szampana?! Na martwej planecie nie będzie ani alkoholu, ani randek, ani czekoladek. Słowem – na martwej planecie nie ma miłości. Czy potrafimy wyobrazić sobie brak miłości i troski? Ludzie są zdolni do heroicznych czynów, motywowanych tylko i wyłącznie miłością. Wszystkie inne instynkty przestają być ważne, gdy w grę wchodzi ratowanie ludzkiego życia. Dlatego naturalną odpowiedzią wszystkich ludzi na kryzys klimatyczny, który grozi naszemu dobru, powinna być próba zatrzymania go za wszelką cenę. Jedynym racjonalnym wyjaśnieniem, dlaczego tak się jeszcze nie dzieje jest to, że ludzie nie są lub nie chcą być świadomi konsekwencji, które on za sobą niesie.
W swoim słynnym przemówieniu “How Dare You?” Greta Thunberg zwróciła się do światowych przywódców i przywódczyń: “Mówicie, że nas słyszycie i rozumiecie konieczność natychmiastowego działania. Jednak nieważne jak smutna i zła jestem, nie chcę wam wierzyć. Gdybyście rzeczywiście rozumieli powagę sytuacji i wciąż pozostawali wobec niej bierni, bylibyście okrutni. A ja nie wierzę, że tacy jesteście.” U podstaw aktywizmu klimatycznego leży wiara, że wszystkie osoby zdolne są do miłości i troski, a dzięki pełnej świadomości zagrożeń, wynikających z kryzysu klimatycznego, będą w stanie zjednoczyć się w misji ratowania ludzkiego życia, dbałości o bliźnich i otaczający nas świat.
Julia Keane, Marysia Bykowska
aktywistki Młodzieżowego Strajku Klimatycznego