Rozmowa z uczestniczkami Młodzieżowego Strajku Klimatycznego – Mają Gramburg, Tolą Mielnik i Mają Balcerzak
Czym jest Wasz ruch?
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny – jako ruch społeczny – składa się ze wszystkich osób, które przychodzą na strajki. My jako organizatorzy jesteśmy głosem młodych ludzi przeciwko bierności polityków wobec kryzysu klimatycznego.
Jak w dobie nieustannego korzystania z Internetu i sprzętów elektronicznych, kiedy to młodzież określa się bierną i mało zaangażowaną w życie społeczne, udało się utworzyć MSK – zrzeszyć tylu młodzi ludzi, skrzyknąć ich razem, by wspólnie walczyli na rzecz ogółu?
Przede wszystkim w pytaniu tym doszło do obrzydliwej i niestety powszechnej generalizacji naszego pokolenia, które nie składa się z samych użytkowników Instagrama i ignorantów. Poza tym wspomniane sprzęty elektroniczne oraz Internet mają również pozytywny wymiar, są bowiem podstawowym środkiem komunikacji i źródłem informacji, dzięki którym widzimy co się dzieje na świecie. To za sprawą mediów, zainspirowana działalnością Grety Thunberg, grupka dzieciaków z Warszawy mogła wkroczyć do akcji.
Jakie są główne zmartwienia młodzieży, czy pokrywają się one z wartościami MSK?
My martwimy się klimatem, ale niektórzy mają to w poważaniu, podczas gdy nasza przyszłość jest jawnie zagrożona. To my będziemy żyli w temperaturach znacznie przewyższających tegoroczne i tak upalne lato; to nasze miasta zostaną zalane przez podwyższający się poziom oceanów a nasze dzieci nie będą miały co jeść, kiedy susze wyniszczą wszystkie plony.
Ile protestów czy też pikiet zorganizowaliście?
Ważną rzeczą w naszej działalności jest to, że my po prostu strajkujemy. Nasze demonstracje odbywają się w piątki w trakcie lekcji. W ten sposób pokazujemy nasz sprzeciw wobec ignoranckiego systemu edukacji, który nie uwzględnia nauki o zmianach klimatycznych. Występujemy przeciwko władzy, bo w kwestii klimatu prawie nic się nie robi. Na razie zorganizowaliśmy cztery strajki, z czego dwa z nich odbywają się na całym świecie. We wrześniu szykuje się następny. Zapraszamy na niego wszystkich, nie tylko tych młodych.
Wasz strajk jest ruchem warszawskim, czy macie swoich przedstawicieli także w innych miejscowościach?
W Warszawie na pewno wszystko się zaczęło, ale jest nas mnóstwo w wielu miastach Polski. Nie mamy żadnych konkretnych przedstawicieli ani żadnych przywódców – działamy razem. Podkreślę, że tu nie chodzi, tylko o Warszawę, chociaż tutaj swoje siedziby mają władze państwowe, chcemy wpłynąć na całą Polskę i cały świat, ponieważ w wielu innych krajach, także istnieją ruchy należące do ,,Youth Strike for Climate’’.
Jak na wasze zaangażowanie reagują rodzice?
Wydaje mi się, że mocno nas wspierają i rozumieją, że sprawa dotyczy ich słodkich pociech, więc także przychodzą na strajki.
Wasz przekaz jest głównie ogólnokrajowy, czy organizujecie także jakieś akcje w obrębie dzielnic, tak aby opowiadać o waszych obawach oddolnie np. na Żoliborzu?
Na razie nie ma nas na Żoliborzu, ale będziemy korzystać z Domu Kultury na Mickiewicza, kiedy już powstanie. Organizujemy dużo wykładów i spotkań edukacyjnych, ale w głównej mierze skupiamy się na wywieraniu presji na naszej władzy. Jesteśmy również w kontakcie z samorządami. Niestety, organizacje pozarządowe nie są w stanie zrealizować jednego z naszych najważniejszych postulatów, czyli całkowitego wycofania się z energii węglowej. Mimo to wprowadzają inne zmiany chroniące nasz klimat, jak chociażby ekologiczny transport publiczny, albo szerzenie wiedzy na temat właściwych, proekologicznych zachowań.
Jedziecie teraz do Niemiec, w jakim celu?
Tak! Jedziemy na wielki młodzieżowy protest, aby pokazać siłę ruchów klimatycznych i to z państwa emitującego największą ilość CO2 w Europie. Spotykając się z ludźmi z innych krajów, nawzajem dzielimy się doświadczeniem. W sobotę jedziemy wspierać Ende Gelände – grupę aktywistów blokujących wjazd do kopalni odkrywkowej, wyniszczającej gigantyczny niegdyś las. Oprócz tego czillujemy, tańczymy, śpiewamy, ale nade wszystko walczymy o naszą przyszłość.
Rozmawiała Monika Miłosz