I love Żoliborz

Rozmawiamy z burmistrzem Żoliborza panem Pawłem Michalcem, by po roku od objęcia przez niego stanowiska przedstawić perspektywę działania urzędu, a także podsumować 2019 rok. 

13 grudnia br. mija rok od objęcia przez Pana urzędu. Co w tym czasie udało się zrobić dla dzielnicy? Jakie trudności, które Pan napotkał stanowiły największe wyzwanie?

Przede wszystkim musieliśmy zmierzyć się z budżetem na 2019 rok, który odziedziczyliśmy po poprzednikach. Pierwsze działania, zaraz na początku kadencji należało skoncentrować na pozyskaniu dodatkowych środków i poprawie działań inwestycyjnych. Rok 2018 zamknął się realizacją zadań inwestycyjnych na poziomie niewiele wyższym niż 50 proc., tymczasem dzielnica się rozwija, budują się nowe osiedla, szkoły i przedszkola są przepełnione, mieszkańcy narzekają na stan wielu dzielnicowych dróg. Podjęliśmy razem z całym zarządem, wysiłek aby ten stan rzeczy zmienić. Rozpoczęliśmy budowę nowego zespołu szkolno-przedszkolnego przy ul. Anny German na prawie 1000 uczniów, ruszyły przygotowania do budowy zespołu przedszkolno-żłobkowego przy ul. Ficowskiego, który ma pomieścić 350 dzieci i dodatkowo personel, trwa rozbudowa Szkoły Podstawowej nr 65 przy ul. Mścisławskiej. W tym roku pozyskaliśmy dodatkowe środki i wyremontowaliśmy ul. Felińskiego, a w trakcie jest ul. Rydygiera. To co zrobiliśmy może wydawać się kroplą w morzu potrzeb, ale fakt, że zaangażowanie wydatków majątkowych na początku grudnia wynosiło 98,25 proc. mówi, że maksymalnie wykorzystaliśmy nasze możliwości finansowe i posiadany budżet.

W 2019 roku musieliśmy się także zmierzyć z przekształceniem prawa użytkowania wieczystego. Przygotowana ustawa z 20 lipca 2018 r. okazała się mocno niedopracowana, również w sferze pomocy publicznej, co powodowało, że właściwe tempo wydawania dokumentów mogliśmy osiągnąć dopiero w lipcu – po kolejnej nowelizacji ustawy. Należy pamiętać, że Wydział Nieruchomości musiał równocześnie prowadzić normalną działalność w pozostałych obszarach swoich kompetencji, mając  zarazem bardzo ograniczony czas na wydanie zaświadczeń o przekształceniu. Niedostatki kadrowe, tempo nałożonych prac – to było ogromne wyzwanie, a dodatkowe dwa etaty otrzymaliśmy dopiero w III kwartale tego roku. Na Żoliborzu mamy około 14 500 lokali, którym powinniśmy w 2019 wydać zaświadczenia. W tej chwili wydaliśmy ponad 10 100 dokumentów, co stanowi 70 proc. ogólnej liczby. Szacujemy, że do końca roku wskaźnik ten osiągnie 80 proc. Cały proces planujemy zakończyć do końca lutego 2020. Obecnie skupiamy się na tym, aby wydać dla każdej nieruchomości przynajmniej 1 zaświadczenie, w tej chwili mamy wydane zaświadczenia dla 87 proc. adresów i do końca roku osiągniemy pełen wynik. W następnym roku czeka nas natomiast praca nad  wpływającymi – na pewno w ogromnej liczbie – wnioskami o bonifikatę od opłaty przekształceniowej oraz na wydawaniu zaświadczeń potwierdzających jej uiszczenie.

Poza kwestiami inwestycyjnymi i nieruchomości, jednym z priorytetów było także ograniczenie negatywnych skutków zmian w systemie oświaty. Niespodziewanie spadła na nas akcja protestacyjna pracowników placówek oświatowych. Musieliśmy zatroszczyć się o opiekę i bezpieczeństwo dzieci i młodzieży, nie wiedząc nawet ile czasu ten strajk może potrwać. Trzeba było reagować na bieżąco, monitorować sytuację, być w stałym kontakcie z jednostkami i służbami dzielnicowymi. To my musieliśmy zastanowić się jak zagospodarować dzieciom ten czas wolny, który normalnie spędziliby w szkole czy przedszkolu. Jednocześnie musieliśmy planować działania związane z tzw. „podwójnym rocznikiem uczniów”, jak doposażenie i remonty szkół. W roku szkolnym 2019/20 utworzyliśmy dla 1300 uczniów, o 38 oddziałów więcej niż w latach ubiegłych.

A może czegoś nie udało się zrealizować? Tu mieszkańcy mają swoje wskazania – remont ul. Śmiałej, organizacja ruchu, czy pielęgnacja zieleni.

Cały czas pracujemy nad tym, aby niezrealizowanych, a potrzebnych inwestycji było jak najmniej. Mam świadomość, że potrzeby są ogromne, a dochody miasta, a co za tym idzie – dzielnic, w kolejnych latach będą spadały, i konieczne będzie zmniejszanie wydatków. Mimo, że w 2019 roku nie dostaliśmy pieniędzy na realizację ronda na skrzyżowaniu ulic Przasnyskiej i Rydygiera oraz Krasińskiego i Przasnyskiej, to zapewniono te środki w uchwalonym właśnie budżecie na rok 2020. Podobnie, udało się pozyskać dodatkowe fundusze na nowe nasadzenia i pielęgnację zieleni. Rada Miasta Warszawy przyznała także środki na realizacje prac związanych z poprawą warunków lokalowych osób przebywających w Środowiskowym Domu Samopomocy. O fundusze na projekt i realizację ŚdS władze dzielnicy zabiegały od kilku lat, w roku 2020 będzie można przystąpić do tak oczekiwanych przez wszystkich prac. Boleję nad tym, że nie przeprowadziliśmy w tym roku remontu ul. Śmiałej. Prowadzimy cały czas rozmowy i liczę, że uda się jeszcze wygospodarować dodatkowe środki zarówno na ten cel, jak i na inne potrzebne i oczekiwane przez mieszkańców inwestycje.

Dużo mówi się o tym, że jest Pan spoza dzielnicy i nie rozumie Pan „żoliborskich” spraw. Z perspektywy Pańskiego doświadczenia – ile spraw administracyjnych jest specyficznych dla danej dzielnicy, a ile mieści się w ramach tych samych, uniwersalnych aspektów. Nie ma chyba większej różnicy w budowaniu dróg, czy szkół w poszczególnych rejonach Warszawy?

Sprawy administracyjną są takie same w każdej dzielnicy. Należy trzymać się przepisów prawnych, które regulują cały zakres spraw administracyjnych, jak ustawa o samorządzie gminnym, ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, ustawa o pracownikach samorządowych, o ustroju m.st. Warszawy czy aktów prawnych regulujących funkcjonowanie jednostek sektora finansów publicznych, które są te same dla każdej z dzielnic. Procesy, czy to inwestycyjne, czy związane z nieruchomościami, sprawy lokalowe, czy oświaty… są bardzo podobne. Czym zupełnie innym jest dialog społeczny. Środowiska mogą być, i są bardzo zróżnicowane, te potrzeby także są inne w dzielnicach. Należy bardzo indywidualnie podchodzić do poszczególnych spraw, te rozmowy często są bardzo trudne, trzeba umieć pogodzić wiele – czasami nawet wykluczających się  – grup interesów. Są tematy, które na Żoliborzu wybrzmiewają mocniej, niż w innych dzielnicach, a inne słabiej.

Ostatnimi czasy szerokim echem odbiła się sprawa wycinki drzew w Parku Sady Żoliborskie. Część mieszkańców była pełna obaw o charakter parku. Inni podnosili kwestie złej komunikacji, braku konsultacji dot. przyszłości Sadów. Mógłby Pan odnieść się do tej niepokojącej sprawy?

Od początku, od pierwszego spotkania we wrześniu tego roku z grupą Owocowe Sady Żoliborskie podkreślałem, że jestem za zachowaniem owocowego charakteru tego parku. Nigdy nie zmieniłem zdania w tej kwestii. Jednak moją rolą jest słuchać mieszkańców i ich potrzeb, a te zdania są bardzo podzielone. Jest Stowarzyszenie Ochrony Parku Sady Żoliborskie, które od lat opiekuje się tym parkiem. To grupa społeczników, która dotychczas jako jedyna angażowała się w sprawy Sadów Żoliborskich. To oni spotykali się z mieszkańcami, a następnie przychodzili do urzędu, aby o tych potrzebach rozmawiać. Podejmując decyzje dotyczące tego miejsca, starałem się przede wszystkich słuchać głosów mieszkańców. To mieszkańcy przyszli do nas z obawami o bezpieczeństwo spacerowiczów, informacjami o drzewach starych, suchych, umierających. My – odpowiadając na te obawy – zdecydowaliśmy się ten stan zweryfikować. Stąd dwukrotne oględziny drzew z udziałem specjalistów i decyzja o wymianie 41 drzew i nasadzeniach zastępczych. Zdaję sobie sprawę, że cała ta sytuacja wywołała dużo różnych emocji. Wydaje mi się jednak, że udało nam się tutaj znaleźć płaszczyznę komunikacji. W przyszłym roku przeprowadzone zostaną konsultacje społeczne zgodnie z życzeniem mieszkańców i mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli lepiej zadbać o Park Sady Żoliborskie.

Czy dialog z mieszkańcami jest nieustannie prowadzony? Postawił Pan napis ,,I love Żoliborz’’ blisko urzędu, a nie tak jak w latach ubiegłych na Placu Wilsona. O dziwo, ta wydawałoby się niewielka zmiana wywołała szereg kontrowersji. Czy przeniesienie napisu było dobrą decyzją?

Warszawiacy pokochali świąteczne iluminacje. Tak samo jak Żoliborzanie napis I love Żoliborz. Przeniesienie tej iluminacji, to także odpowiedź na oczekiwania mieszkańców. I love Żoliborz przez ostatnie dwa lata stał na Placu Wilsona, w miejscu niedostępnym, gdzie brak jest przejścia dla pieszych. Było liczne grono osób, które aby zrobić sobie zdjęcie z tym napisem, przebiegało przez ulicę, stwarzając zagrożenie dla siebie i kierowców. Dostawaliśmy w związku z tym liczne sygnały, aby napis znalazł się w miejscu bardziej dostępnym, stąd decyzja, aby stanął on na placu przed Urzędem, tuż przy wyjściu z metra, a zarazem w bardzo bliskim sąsiedztwie Placu Wilsona. Co nie znaczy, że Plac Wilsona pozostaje bez świątecznej oprawy. Pojawiła się tam oświetlona choinka, 6 dużych gwiazd, a w najbliższych dniach zamontowany zostanie neon w kształcie litery „W” o wymiarach 3mx3m, odnoszący się do nazwy Placu Wilsona. Jest to realizacja zwycięskiego projektu zgłoszonego w budżecie obywatelskim.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmowę przeprowadziła red. nacz. Monika Miłosz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *