Zachwyt jest najpiękniejszą z przynęt węża.
Najpiękniejszą w swej kruchości, ulotności.
To ta łuska mieniąca się kolorami słońca, którego tak pragniemy.
To jest moment.
Później zostaje tylko karmienie się nadzieją doznania jeszcze większego zachwytu.
Taki już jednak nie nastąpi.
Wąż zje swój ogon i sen minie.
Wszystko stanie się wiecznie pospolite, śmiertelnie szare.
Wąż odróżnia życie od śmierci, ale sam w tym wszystkim jest tylko obserwatorem.
Nigdy nie ginie, więc nie musi się odradzać.
On po prostu jest.
Nie doznaje zachwytów.
To przekleństwo jest zarezerwowane wyłącznie dla nas, bo zachwyt to piękna obietnica śmierci, której nigdy na początku nie dostrzegamy.
My jednak przez te krótką chwilę jesteśmy piękniejsi od węża.
Piękni w zachwycie umieramy, kiedy ostatni z nich stanie się śmiertelnie pospolity.
Umieramy wtedy na szarość.
Taka jest cena tego jednego uśmiechu.
Filip Dalewski