Wyjść, gdy jeszcze ktoś cichutko szarpie
Za struny wśród ukojonych dusz.
Wyjść pod perłowe morze gwiazd
I dać sobie w nim zatonąć.
Wspomnieć historię o tych, co nie mają nic,
Poza księżycowi łodziami, którymi suną przez bezkres firmamentu.
Tej jednej nocy być rozbitkiem, którego pochwycą i zabiorą pod drzewo czereśni.
Słodkie i wieczne.
Lśnić jej kwiatem i być pięknym.
Czuć z każdym nowonarodzonym owocem rosnącą przyjemność i spokój.
Podrzeć mapy do Arkadii, bo tutaj w końcu zaznano ukojenia.
Aż w końcu przyjdzie czas powrotu i żeglarze ruszą dalej.
Tobie zaś zostanie tylko smutny wybór:
Odwrócić się raz jeszcze albo nie.
Filip Dalewski