„Żoliborz to jedna z najbardziej prestiżowych dzielnic Warszawy”. Liczne portale poświęcone tematyce nieruchomości, w kontekście Żoliborza, używają następujących sformułowań: „jedna z najdroższych dzielnic, Zielone płuca stolicy, ulubiona dzielnica artystów”, „dzielnica najbardziej zielona”, „najbardziej cicha i spokojna”, „ma swój specyficzny klimat, cieszy się też (…) sporym prestiżem. Powiedzieć »mieszkam na Żoliborzu« to co innego, niż powiedzieć: »mieszkam na Białołęce«”. Równie wyidealizowany obraz Żoliborza wyłania się z internetowej audycji, poświęconej specyfice warszawskich dzielnic:
„Bardzo modna, bardzo elegancka, ludzie chcą mieszkać na Żoliborzu. Z resztą nic dziwnego.
Jest to dzielnica, która ma swój bardzo specyficzny charakter (…) Dzielnica jest nawet, zaryzykuję stwierdzenie, elitarna. Mnóstwo artystów, mnóstwo wybitnych, polskich jednostek mieszkało i mieszka (na Żoliborzu), z resztą podział wskazuje na to, że są to nieprzypadkowe grupy społeczne, bo to jest Żoliborz dziennikarski, oficerski i urzędniczy”.
Warto zastanowić się nad tym, jak wygląda obraz Żoliborza w perspektywie lokalnej okiem jego mieszkańców. Według definicji Witolda Doroszewskiego lokalność
to „ograniczenie do danego miejsca”. Najczęściej rozumiemy ją jednak, jako więź wynikającą z dzielenia wspólnego terytorium, która stanowi ramy dla każdej społeczności. Fizycznie ramy te wyznacza 8,5 km² powierzchni – Żoliborz to najmniejsza z 18 warszawskich dzielnic. Liczba mieszkańców dzielnicy w 2019 r. wynosiła 52 293 osoby.
Na społeczność lokalną składają się trzy aspekty: przestrzenny, społeczny (relacje)
oraz psychospołeczny (tożsamość lokalna). Każda zbiorowość wykreowała własną tożsamość, którą w ślad za Zdzisławem Machem rozumiem następująco: „tożsamość jest odpowiedzią na pytanie o to ,,kim jestem’’ (tożsamość indywidualna) lub o to kim jesteśmy (tożsamość zbiorowa). Jest więc warunkiem własnym, obrazem siebie i swojej grupy. (…) Tożsamość określa relacje pomiędzy ludźmi i grupami”.
Podstawę każdej społeczności wyznacza symboliczny model świata, który kształtuje sposób myślenia o związkach między ludźmi, grupami, istotami metafizycznymi i ideami. Model ten to pewna wizja i interpretacja rzeczywistości ogólnie przyjęta przez zbiorowość. W niektórych opracowaniach realizację tego modelu na gruncie Żoliborza określa
się „żoliborskością”: „o ile nietrudno dotrzeć do wspólnych pojęć, którymi rozgrywa się »żoliborskość«, wyróżnić zestaw cech, do których zazwyczaj odwołują się żoliborzanie, odpowiadając na oba pytania, o tyle samo znalezienie takiego zbioru z całą pewnością nie wyczerpuje tematu tożsamości dzielnicy. »Zielony«, »artystyczny«, »spokojny«, »spójny«, »inteligencki« – przymiotniki, którymi rozmówcy najczęściej opisywali Żoliborz bywają po pierwsze – różnie rozumiane, po drugie – różnie wartościowane. Niekiedy sprzecznie ze sobą”[1].
Na sposób myślenia o Żoliborzu w świadomości mieszkańców, duży wpływ miała historia obszaru. Dzielnica powstała w latach 20. XX wieku. Część terenów została od razu przekazana Mieszkaniowemu Stowarzyszeniu Spółdzielczemu Oficerów w Warszawie,
co zapoczątkowało budowę osiedla Żoliborz Oficerski. Obszar, wybudowany w stylu dworkowym zamieszkiwało prawie 30 najważniejszych generałów i wielu zasłużonych pułkowników. Uprzywilejowani mieszkańcy przyczynili się do myślenia o Żoliborzu, jako
o dzielnicy prestiżowej, która dedykowana jest inteligencji. Echo tego myślenia do dziś rzutuje na sposób postrzegania dzielnicy:
„Katarzyna Domagalska, założycielka Klubu Sady – klubu miłośników architektury Sadów Żoliborskich, wiąże żoliborski patriotyzm z etosem inteligenckim. Uważa, że mieszkańcy Żoliborza posiadają pewną wyniosłość czy też poczucie wyższości, ale nie powoduje ono zamknięcia na innych”[2]. Pojawiają się jednak wypowiedzi mniej optymistyczne: „patriotyzm lokalny ma też swoje negatywne aspekty. Zarówno mieszkańcy dzielnicy, jak i ludzie z zewnątrz mówią o snobizmie Żoliborzan i ich poczuciu wyższości w stosunku do mieszkańców innych dzielnic”[3].
W kontekście tej wypowiedzi warto zastanowić się nad tym, jak współcześnie rozumiany jest patriotyzm lokalny. Zdaniem Mariana Malikowskiego pojęcie to ukształtowało się jako synonimiczne dla takich pojęć, jak: „identyfikacja przestrzenna”, „poczucie więzi”
czy „emocjonalne przywiązanie do miejsca zamieszkania”. „Patriotyzm lokalny” wyraża silniejsze natężenie tych zjawisk i pociąga za sobą świadome działania na rzecz własnego środowiska zamieszkania[4]. Nieco przerysowany obraz patriotyzmu żoliborzan przedstawił
w latach 60. Kazimierz Brandys. W „Listach do Pani Z” zawarł on myśl, która stała
się nieoficjalnym manifestem żoliborskości: „Proponuję Pani Żoliborz nie jako dzielnicę, lecz jako światopogląd i obyczajowość. Jest to część Warszawy od dawna zamieszkała przez pracującą inteligencję – dzielnica o tradycjach świeckich, spółdzielczych i demokratycznych. (…) Pierwszą cechą żoliborzanina jest rozwinięta świadomość swojego miejsca zamieszkania. Żoliborzanin nie mieszka w Warszawie, tylko na Żoliborzu,
tak jak Mickiewicz na Litwie. (…) (Żoliborz) wytworzył swój autentyczny typ życia, bardzo europejski, a zarazem nic nie mający wspólnego z imitacją: obyczajowość zrzeszonego inteligenta, o skromnych środkach i żywych potrzebach kulturalnych, czytelnika-dyskutanta, krytycznego i świadomego widza”.
Porównanie Żoliborza z Mickiewiczowską Litwą oraz wskazanie na wyższy stopień europejskości jego mieszkańców mogą wydawać się absurdalne, dlatego
na ów ,,manifest’’ należy spojrzeć z przymrużeniem oka. Zwłaszcza, że cały utwór pełen jest ironii i inteligenckiego humoru. Fragmenty tekstu Brandysa do dziś cytowane
są przez mieszkańców. Pojawiają się w Internecie w formie postów, komentarzy
i licznych grafik.
W rozważaniach Brandysa – znanego eseisty i prozaika – nie zabrakło kwestii językowych. W jego opinii sam język i charakterystyczne dla mieszkańców danej dzielnicy nazewnictwo są wyrazem tożsamości i mogą stanowić odzwierciedlenie lokalnego patriotyzmu – „Wreszcie o silnej indywidualności tej dzielnicy świadczy fakt, że ona jedna chrzci mieszkańców swą nazwą. Niech Pani spróbuje powiedzieć »ochociarz« lub »czerniakowianin« – jakoś to nie wychodzi”[5].
Przywiązanie części żoliborzan do językowej poprawności i właściwego nazewnictwa jest widoczne w przypadku mówienia o centralnym punkcie dzielnicy – Placu Wilsona.
W świadomości mieszkańców nieoficjalnym wyznacznikiem bycia żoliborzaninem
jest wymawianie nazwy placu przez literę „W”. Panuje powszechne przekonanie, że tylko osoby „nietutejsze” mylnie używają głoski „Ł” i mówią o „Placu Łilsona”. Ten sposób myślenia najlepiej ilustrują wypowiedzi widniejące na forach internetowych: „Streszczając, zasada jest taka: Nikt z Żoliborza nie powie inaczej niż przez [w]. To jest też test
na »żoliborskość«, większość rodowitych Żoliborzanów mówi przez W. Nie-Żoliborzanie mówią przez Ł”, „tylko Wilson, łylsona mówią przyjezdni, wybaczmy im…”
Kwestię poprawności, w przypadku nazwy placu, w 2014 r. rozstrzygnęła Rada Języka Polskiego, według której […] nazwa plac Wilsona jest tradycyjnie wymawiana z głoską [w’] (miękkie w) na początku od chwili nazwania tak tego obiektu topograficznego na warszawskim Żoliborzu w okresie międzywojennym. Wynika to z faktu, że nazwisko prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Thomasa Woodrowa Wilsona zostało przyswojone do polszczyzny w wymowie spolszczonej, podobnie jak nazwisko innego, wcześniejszego o ponad wiek, prezydenta amerykańskiego – Waszyngtona.
Monika Miłosz
Tekst stanowi fragment pracy licencjackiej pt. „Język społeczności lokalnej w Internecie, na przykładzie grupy Żoliborz – Platforma Sąsiedzka”, pisanej w ramach kierunku filologia polska na Uniwersytecie Warszawskim.
Przypisy:
[1] J. Schmidt, A. Dębowski, Tożsamość (w) przestrzeni Żoliborza [w:] „Laboratorium innowacji lokalnych”, Warszawa 2018, s. 52.
[2] J. Schmidt, A. Dębowski, Tożsamość… op. cit., s.16.
[3] J. Schmidt, A. Dębowski, Tożsamość… op. cit., s.14.
[4] M. Malikowski, Socjologiczna problematyka patriotyzmu lokalnego, „Ruch prawniczy, ekonomiczny i socjologiczny, z. 3, Poznań 1988, s. 277.
[5] Ibidem, s. 47.