Jest 1 sierpnia 1944 r., godzina 13:50 – przypadkowa strzelanina na Żoliborzu, między przewożącą broń drużyną Kedywu a patrolem niemieckich lotników. Niemieckie jednostki w Warszawie zostały natychmiast zaalarmowane. Zostało sprowadzone pogotowie policyjne oraz czołgi. 3 godziny przed godziną „W”. Oddziały powstańcze rozproszyły się – o godz. 17.00 nie były jeszcze gotowe do rozpoczęcia działań.
Kilka godzin przed 17:00 w stan najwyższej gotowości postawiono na Bielanach załogę lotniska, AWF-u i obu fortów (Twierdzy Warszawy). Na teren AWF-u wmaszerował dodatkowy odział 300 żołnierzy w pełnym uzbrojeniu.
W nocy z 1 na 2 sierpnia kompania podporucznika Olszy (Henryk Dobka) ruszyła do ataku, jednak została zmuszona do wycofania się w kierunku Puszczy Kampinoskiej. Nazistowski krwawy ogień z moździerzy i CKM-ów spowodował poważne straty.
Kilka metrów dalej żołnierze AK podporucznika „Olszyny” (Władysław Czerny) ze Zgrupowania „Kampinos” uderzyli na lotnisko bielańskie (Wawrzyszew). Niestety ponieśli ciężkie straty (29 zabitych i 45 rannych) i po zaciętej 2-godzinnej walce musieli ewakuować się do Puszczy Kampinoskiej.
Pierwsze walki objęły częściowo również Wawrzyszew (ówczesną podwarszawską osadę), gdzie stacjonowały główne siły Obwodu II AK „Żoliborz”, które podczas przejść wycofały się z głównej części Warszawy.
Popołudniem 3 sierpnia Niemcy zaatakowali pozycje żoliborskich powstańców (Żywiciel) na Bielanach. Mocno ucierpiała kompania porucznika „Szeligi” – Mieczysława Morawskiego oraz oddział Wojskowej Służby Ochrony Powstania, lecz polskim żołnierzom udało się odeprzeć atak.
Doszło wtedy do krwawej zemsty oddziałów nazistowskich, którą znamy jako „Pacyfikacja Wawrzyszewa”. Jeszcze tego samego dnia do osady wtargnęli niemieccy żołnierze (najprawdopodobniej SS), którzy obrzucili granatami zabudowę Wawrzyszewa. Mieszkańcy zostali wypędzeni, a ci którzy stawiali jakikolwiek opór byli zabijani na miejscu (kilkunastu mężczyzn zostało postrzelonych w tył głowy). Wziętych do niewoli AK-owców również czekała śmierć.
Osada została częściowo spalona – ucierpiał zwłaszcza, tzw. Wawrzyszew Stary (przedłużenie ul. Żeromskiego). Zginęło łącznie ponad 30 mieszkańców Wawrzyszewa – w tym kobiety i dzieci. Ocalałych mieszkańców Niemcy wysiedlili.
Warto wspomnieć, że cywilne szpitaliki i placówki ratowniczo-sanitarne na Bielanach mieściły się przy ulicach – Lipińskiej 5 i 7, Marii Kazimiery 21, marymonckiej 45, Rudzkiej 4 i placu Schroegera 42/44 (przy Naszym Domu – kierowniczką tego domu była Martyna Falska, żona autora słynnego elementarza).
18 sierpnia między puszczą a obecnymi Bielanami przez nazistów został utworzony kordon. Ciekawostką jest to, że wykorzystano do tego celu oddział 12. siły węgierskiej. Węgrzy nie reagowali na działalność powstańców, lecz sprzedawali uzbrojenie i sprzęt oraz chronili okoliczną ludność.
Przez ów kordon w obie strony przechodziły łączniczki Wojskowej Służby Kobiet, które przenosiły meldunki i transportowały zaopatrzenie dla Żoliborza. Dzięki Węgrom łączniczki przetransportowały 2 tony żywności i kilkanaście tysięcy amunicji. Taki stan nie trwał długo, bo już 29 sierpnia Niemcy postawili na ponurej sławy rosyjską brygadę RONA Bronisława Kamińskiego, która słynęła z mordów, gwałtów i rabunków na Ochocie.
19 sierpnia trzy kompanie, liczące 450 uzbrojonych ludzi pod dowództwem majora „Okonia” (Alfons Kotowski) przemieszczały się przez Bielany. Oddział dołączył do zgrupowania wojsk żoliborskich i kampinoskich. Następnego dnia użyto tych sił w ataku na Dworzec Gdański. Oddziały powstańcze z Żoliborza, Kampinosu i Starówki przeprowadziły szturm na Dworzec. Była to najbardziej krwawa bitwa podczas Powstania Warszawskiego.
Dużym sukcesem było zdobycie ciężarówki z 4 tys. granatów i 24 karabinami maszynowymi. Udało się to 20 sierpnia w okolicach Słodowca. Niemcy przy pomocy dwóch samochodów pancernych i piechoty próbowali odbić łup, ale im się to nie udało. W akcie zemsty między 19 a 22 sierpnia spalili znajdującą się w rękach polskich fabrykę Opla, która stanowiła zabudowę Słodowca.
W nocy z 30 na 31 sierpnia dużym zaskoczeniem dla Niemców, znajdujących się w budynku szkoły podstawowej (Kolektorska 9/11) był atak polskiego oddziału szturmowego zgrupowania „Żubr” pod dowództwem porucznika „Kwarcianego” (Jerzy Zdrodowski). Oddział obrzucił budynek granatami i koktajlami mołotowa. Wszyscy Niemcy zginęli w płomieniach. Skutkiem tego było opuszczenie przez bojących się powtórki nazistów Szkoły Gazowej i Olejarni. Przenieśli się do budynku szkolnego przy ul. Marymonckiej 66 (A. Smoleńskiego) i do AWF-u. W magazynach Olejarni znaleziono zapas 60 ton olejów jadalnych, które zostały rozdane żołnierzom, szpitalom i miejscowej ludności.
Po dwóch tygodniach, tj. 14 września piechota niemiecka wraz z piechotą ukraińską, wspierana przez 10 czołgów, zaatakowała Polaków w Olejarni. Po 2 godzinach determinacji i obrony siły polskie musiały ją opuścić. Wojska niemieckie i ukraińskie zaczęły masowe mordy na ludności cywilnej.
Naziści po odzyskaniu Olejarni i Szkoły Gazowej zaczęli szturm obok szpitala medycznego, przy ulicy Rudzkiej. W tym samym czasie zgrupowanie „Żmija” broniło Żoliborza przed Niemcami nadchodzącymi od ul. Kamedułów. Oddział niemiecki niespodziewanie uderzył w bok zgrupowania „Żmija”
Zaskoczeni powstańcy ponieśli ogromne straty, a oddział uległ rozproszeniu. To był kluczowy moment, bowiem działania wojenne przeniosły się z terenu dzisiejszych Bielan na Żoliborz. Żadne powstańcze działania zbrojne na terenie Bielan pod koniec Powstania Warszawskiego nie miały już miejsca.
Same straty materialne nie były katastrofalne w porównaniu z innymi warszawskimi dzielnicami. Kilka wysadzonych budynków, w tym AWF, nie było łatwych do odbudowania. Nie odbudowano czterech kamienic – przy Kasprowicza 32, 34, 38 i 40 oraz dwóch przy ul. Marymonckiej. Las Bielański został spalony przez Niemców. Po upadku powstania na Bielanach zostały osamotnione domy. Przeżyli mieszkańcy okolicznych wsi (Wawrzyszew, Wólka i Gaci).
Damian Kujawa
Ilustracja Dominika Hoyle