Wiosna to piękna pora roku. Świat się zieleni, robi się cieplej, my stajemy się trochę bardziej optymistycznie nastawieni, a na balkony wraca życie po zimowym uśpieniu.
Pamiętam z dzieciństwa, że balkony głównie służyły jako miejsca do suszenia prania, przechowywania rowerów i tylko czasem gęsto były obsadzone pelargoniami. Zawsze fascynowały mnie te ostatnie – małe ogródki zawieszone gdzieś nad chodnikami i ulicami.
Wiadomo, że na Żoliborzu mamy pełno urokliwych uliczek z zabudową jednorodzinną i przepięknymi ogrodami. To często niesamowite oazy zieleni w środku miasta. Jednak mieszkając na Starym Żoliborzu w jednym z budynków wielorodzinnych, zaczęło mi brakować jakiejś przestrzeni poza mieszkaniem. Niestety, starsze budynki nie obfitowały w takie udogodnienia, więc mogłem tylko zazdrościć nielicznym szczęśliwcom. Po przeprowadzce na Powązki doceniłem jedną z zalet nowoczesnego budownictwa. Prawie zawsze mieszkania mają dostęp do naprawdę dużych balkonów czynawet tarasów.
I dzięki temu sam stałem się domowym ogrodnikiem, na kilku metrach kwadratowych balkonu. Niesamowita zabawa, którą polecam każdemu. Można samemu stworzyć sobie swoją zieloną przestrzeń w bloku.
To co mi się najbardziej podoba w balkonach, to to, że one naprawdę zaczęły żyć, w porównaniu z tym, co zapamiętałem z czasów dzieciństwa. Gdy, idąc na spacer, podniesiemy wzrok znad chodnika, zobaczymy, że duża część balkonów to przedłużenie mieszkań, a zarazem niesamowicie kolorowe ogrody.
Na pewno urządzenie tych przestrzeni ułatwia niesamowita dostępność zarówno roślin, jak i wszelkiego wyposażenia. Meble, kwietniki, oświetlenie. Mamy możliwość spełnić się urządzając swój mniejszy lub większy balkon.
Sklepy z roślinami balkonowymi od początku maja zaczynają cieszyć się coraz większą liczbą klientów, a my mamy dzięki temu możliwość nacieszyć oczy feerią kolorowych barw kwiatów kwitnących aż do jesieni. Bratki, różaneczniki, begonie czy surfinie. Do tego mniejsze i większe krzewy. Czasem pojawiają się hodowle ziół czy nawet pomidorów. A wkoło tego wszystkiego wiją się różne odmiany bluszczu.
W zeszłym roku, podczas lockdownu, balkony na moim osiedlu stawały się jedyną ucieczką przed zamknięciem w czterech ścianach. Wiele osób odkryło wtedy, że ta dodatkowa powierzchnia może pełnić bardzo przyjemną rolę, a nie być tylko przechowalnią rowerów czy wózków. I z tego co obserwuję, ten trend nie mija. Balkony żyją, mieszkańcy z nich korzystają. Kwitną kwiaty i kwitnie życie, rodzinne i towarzyskie. Nie wiem jak Was, ale mnie to napawa jakąś radością. Miasto dzięki temu wygląda lepiej, pozytywniej i dużo bardziej barwnie.
Tekst: Bartek Michalski