Szkoła nie dla każdego

47 tys. uczniów. Tylu ubiegało się o miejsca w stołecznych szkołach ponadgimnazjalnych. Ponad 3 tys. osób nie zakwalifikowało się do żadnej z wybranych. Mimo że druga połowa statystyk jest bardziej optymistyczna, bo mówi o tym, że ponad 46% absolwentów gimnazjów i podstawówek dostało się do wymarzonej szkoły, to jednak należy pamiętać o pozostałych uczniach, którzy przez chaotyczną reformę edukacji mogą stracić szansę na wymarzone życie. Dlaczego?

Spośród tych 3 tys. uczniów co czwarty uzyskał świadectwo ukończenia szkoły z czerwonym paskiem. Dzieci z ambicjami, wielkimi planami na przyszłość i świetnymi wynikami w nauce nie dostały się do wymarzonej placówki. Bynajmniej nie przez brak chłodnego myślenia i dostosowania wyboru szkoły do swoich umiejętności, jak można przeczytać na wielu portalach. Przyczyną tak krzywdzącej rekrutacji jest reforma edukacji, która spowodowała dublowanie się roczników. W ubiegłym roku o miejsca ubiegało się tylko 19 tys. uczniów. Różnica jest więc kolosalna. A system? Nie jest przygotowany na takie obciążenie – ani szkoły, ani nauczyciele, ani przede wszystkim młodzież.

Budynki jednostek szkolnych nie są przygotowane na taką „nawałnicę” młodzieży. Wiele liceów będzie korzystało z metody zajęć na zmianę, przez co lekcje mogą trwać od godziny 8.00 do 17.30. Szkoły będą przepełnione. W niektórych warszawskich liceach zdecydowano się na podwojenie oddziałów – zamiast siedmiu klas pierwszych, będzie czternaście. Czy w takich warunkach będzie się dobrze uczyć?

Wolnych miejsc w szkołach pozostało ponad 2 tys., co oznacza, że i tak jest za mało miejsc dla osób, które w I turze rekrutacji nie dostały się do żadnej z wybranych przez siebie szkół. Co to oznacza dla uczniów? Po pierwsze warto wspomnieć o stresie, jaki towarzyszy dzieciom od czasu przystąpienia do egzaminów z nową formułą. Od tego momentu niepewność i niepokój narasta. Zamiast odpocząć w wakacje, większość przeżywała i denerwowała się wynikami. A kiedy w końcu nadeszły, u wielu spowodowały jeszcze większe rozgoryczenie, poczucie porażki, niepogodzenie się z rzeczywistością. Ambitne dzieci z jasnymi planami na przyszłość, przyszli lekarze nagle muszą iść do klasy humanistycznej, bo tylko do takiej się dostali. Z czasem poczucie utraty jedynej szansy będzie narastało. Dzieci z trudnością będą się uczyć przedmiotów, w których nie czują się najlepiej. Narzucanie przez system wyboru szkoły mija się z ideą możliwości dokonania tegoż wyboru. Dzieci, także te ze świetnymi rezultatami, będą musiały złożyć dokumenty do szkoły, w której pozostało miejsce, często dużo gorszej od tej, którą sobie wymarzyły – również do technikum, co też może się rozmijać z ich planami na przyszłość. Owszem, technika nie są gorsze od liceów, jednak w technikum kładziony jest większy nacisk na kształcenie zawodowe, a wybór szkół zawodowych w Polsce jest bardzo wąski. Kolejny kłopot będą mieli nauczyciele – jak zrealizować materiał rozszerzony w klasie, w której połowa uczniów nie ma zdolności humanistycznych, a który przecież trzeba przerobić, bo tak mówi podstawa programowa. Klasom o odmiennych zainteresowaniach będzie się trudniej zgrać. Oczywiście, w każdej klasie są różne osoby i nie każdy z każdym musi się lubić. Jednak zgranie się uczniów jest niezwykle ważne – dla ich samopoczucia (bo spędzają ze sobą tyle godzin), ale także dla przeprowadzenia lekcji. Można mieć odmienne charaktery, jednakże umysły ścisłe inaczej funkcjonują niż te humanistyczne, mówiąc potocznie “nadają na innych falach”. Świadomość, że sama rekrutacja przebiegła z takimi trudnościami a progi punktowe wzrosły o kilka stopni może spowodować, że w wielu szkołach rozpocznie się “wyścig szczurów”. Pragnienie pozostania wśród najlepszych, wybicia się na tle innych świetnych uczniów, może doprowadzić do rywalizacji między nimi, niestety nie tej zdrowej. Młodzież z utraconymi nadziejami i poczuciem bezradności 1 września przekroczy progi szkół ponadgimnazjalnych, nie zawsze wybranych zgodnie ze swoją wolą.

Pomimo krytycznego tonu tego artykułu, moim celem było pokazanie konsekwencji, które może nieść za sobą reforma edukacji przeprowadzona “na wariackich papierach”, pomimo wątpliwości środowiska szkolnego. Pisząc ten tekst, miałam w pamięci emocje, jakie towarzyszyły również mi kilka lat temu, kiedy musiałam dokonać wyboru, który zdeterminował całe moje przyszłe życie. Każda kolejna decyzja była silnie związana z poprzednią, a pierwszym jej ogniwem był właśnie wybór liceum.

Olga Lewandowska

Ilustracje: Dominka Hoyle

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *