Ludzie od lat zastanawiają się, jak najlepiej zdefiniować intelektualistę i jego rolę w społeczeństwie. Ja chciałabym skupić się na intelektualistach moim zdaniem najbardziej pomijanych, czyli tych żyjących teraz. Wszyscy uwielbiają dyskutować o czasach dawnych, odległych i nieaktualnych – dużo łatwiej jest bowiem rozmawiać o tematach utartych czy takich, które nie są częścią otaczającej nas rzeczywistości. Dyskusja o współczesnych intelektualistach jest moim zdaniem dużo trudniejsza niż ta, o ich przodkach podpisujących manifesty – pytanie brzmi dlaczego?
Intelektualista oznacza dla mnie osobę wykształconą, dla której bardzo ważne jest społeczeństwo. W dużym skrócie, powinna to być osoba, która ma wiedzę i dzieli się nią z innymi. Czy to jednak wystarczy by zostać intelektualistą? Niestety, po przeczytaniu prac Kapuścińskiego, Baumana i kilku innych dużo bardziej kompetentnych ode mnie autorów nie pozostaje mi nic innego jak przyznać im rację, że nie stworzono do teraz definicji intelektualisty, która wyczerpała by to pojęcie. Myślę, że wynika to z tego, że pod przykrywką tego słowa kryje się dużo więcej niż tylko wyodrębnienie pewnej grupy społecznej. Nie chodzi tutaj o zaszufladkowanie podgrupy inteligencji a o słowo, którym można by opisać osoby, mające ogromnie ważną i zarazem ciężką rolę społeczną. Intelektualiści w przeszłości byli postrzegani jako katalizatory przemian. Były to postacie, które potrafiły znajdywać i poruszać niewygodne dla ogółu tematy, wpływać na kulturę i zwyczaje – nie pozwalając dzięki temu ludziom zamknąć się w klatce utartych schematów tradycji i obyczajów. Byli swego rodzaju „outsiderami”, którzy wychodzili nie tylko poza swoje społeczności ale również „poza samych siebie”. Reprezentowali oni bowiem wartości ważne, uznawane i szanowane przez ogół. Intelektualiści starają się być w pewnym sensie poza ogółem by widząc całokształt, znajdować te małe fragmenty pozwalające na podniesienie dyskusji o ważnej kwestii, czy też te prowadzące do ważnej społecznej zmiany. Nie są to jednak istoty magiczne i wszechwiedzące – ich rola kończy się na słowach i dostrzeganiu właśnie tych ważnych kwestii. Nie są oni zobowiązani do podawania nam gotowych rozwiązań. Czy jednak nie tego od nich teraz oczekujemy?
Świat przez ostatnie kilkaset lat bardzo się zmienił. Ludzie przez globalizację i rozwój technologii funkcjonują w sposób tak inny, że jest on wręcz nieporównywalny do jakiegokolwiek momentu z przeszłości. Natężenie informacji i prędkość oraz dostępność z jaką możemy do nich dotrzeć jest wręcz przytłaczająca. Uważam to, za jeden z powodów coraz mniejszej obecności intelektualistów w przestrzeni publicznej. Jest to spowodowane tym, że teraz intelektualista musi nie tylko mieć pomysł na to co chce przekazać ale musi również wiedzieć jak go odpowiednio „sprzedać”. Jest to związane z tym, że kluczem do władzy i wywierania wpływu są obecnie masowe środki przekazu, kryją się za nimi setki tysięcy osób i ogromne pieniądze. Chcąc się w nich pojawić bez przymusu zaciągnięcia pożyczki na całe życie, musimy przekonać osoby z tej branży, że to co mamy do powiedzenia zainteresuje widzów i przyniesie oglądalność i zyski. Niestety, to co jest ważne dla intelektualisty nie musi okazać się interesujące dla zmęczonego po pracy społeczeństwa. Przez natłok informacji (bardzo często negatywnych) nie szukamy i nie mamy ochoty na kolejne osoby, które rzucą nam ważny temat czy problem i zostawią bez odpowiedzi. Społeczeństwo XXI wieku oczekuje rozwiązań i odpowiedzi, świat zmienia się zbyt szybko i jest zbyt nieprzewidywalny, by mogli sobie pozwolić na powolne dochodzenie do rozwiązań problemów jakie podsunął im ich ulubiony pisarz czy wykładowca. Wykształciła się bowiem nowa forma pracy i życia – rozwiązuj. Już od wczesnych lat spędzonych w szkole wpaja się nam sposoby na rozwiązywanie problemów a nie szukanie kolejnych. Mamy wiedzieć jak rozwiązywać a nie jak i gdzie szukać – w końcu, kto chciałby zarządzać takim społeczeństwem intelektualistów?
Może skoro świat się zmienił, intelektualiści wcale nie są nam potrzebni? Jeśli ktoś dochodzi do takich wniosków, od razu odpowiadam – nie ma racji. Intelektualiści teraz działają po prostu inaczej i nadal są bardzo potrzebną częścią społeczeństwa. Nastąpił jednak bardzo ciekawy i moim zdaniem potrzebny proces specjalizacji. Przez ilość informacji, problemów i pojawiających się pytań, ciężko byłoby być tak wszechstronnie wykształconym i doświadczonym, żeby swoją wiedzą obejmować wszystkie dziedziny nauki i życia. Każda dziedzina ma z tego powodu swoich własnych intelektualistów-ekspertów. W niektórych pracach proces ten jest oceniany negatywnie – z czym się nie zgadzam.
Naturalne jest to, że jako ludzie musimy przystosować się do nowych warunków. Kiedyś w plemieniu osobą wystarczającą do opieki i nauk medycznych był szaman. Przykładem są właśnie lekarze, którzy teraz specjalizują się a nie studiują wszyscy jednocześnie całą możliwą medycynę – byłoby to zwyczajnie nierealne i nieopłacalne. To samo musiało stać się z intelektualistami, żeby nadal być efektywnymi, musieli się wyspecjalizować. Starajmy się dostrzegać tych intelektualistów-ekspertów w naszych środowiskach i wsłuchujmy się w to co mają do powiedzenia. Ich głos, może być początkiem dużych i ważnych zmian.
Karolina Molska
Ilustracja Marysia Lisicka