OKIEM STUDENTA PRAWA, CZYLI O GŁOSOWANIU KORESPONDENCYJNYM

Gdy wyborczy kurz opadł, a ludzie pogodzili się z wyborem suwerena, należy zastanowić się co tak naprawdę kieruje systemem wyborczym. Czy jest to może szeroko pojęty interes społeczny? Może chęć zapewnienia obywatelowi poczucia sprawczości? Chciałbym, aby każdy odpowiedział sobie na to pytanie sam …

Po raz pierwszy w polskim systemie wyborczym umożliwiono wszystkim obywatelom głosowanie korespondencyjne w 2014 roku na mocy nowelizacji Kodeksu Wyborczego, wpisując artykuł 12a: „Art. 12a. Obwodowe komisje wyborcze, które mają siedziby w lokalach dostosowanych do potrzeb wyborców niepełnosprawnych, są komisjami właściwymi dla celów głosowania korespondencyjnego w kraju”. Przepis ten miał charakter bezwzględny i każdy, po złożeniu odpowiednich dokumentów we właściwym urzędzie, miał taką możliwość. Co ciekawe, nie przewidywano tej opcji w pierwotnym projekcie Kodeksu Wyborczego z 2008 roku. W tym miejscu warto zapytać o powody tak przewrotnej zmiany.

Pierwszy projekt ustawy Kodeks Wyborczy wniosła do laski marszałkowskiej grupa posłów klubu poselskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Miało to miejsce już w 2008 roku. Projekt ten nie zakładał głosowania korespondencyjnego, zawierał natomiast regulacje głosowania przez pełnomocnika. Dotyczyło to sytuacji, gdy wyborca miał orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym lub umiarkowanym oraz wyborców, którzy najpóźniej w dniu wyborów kończyli 75 lat. Projekt ten zakładał również wiele odbiegających od ostatecznej wersji regulacji, przykładowo znacząco rozszerzał godziny otwarcia lokali wyborczych, bo od 6:00 do 22:00 oraz zawierał derogowany [anulowany] później przez Trybunał Konstytucyjny przepis o dwudniowym głosowaniu.

Poseł sprawozdawca – Witold Gintowt-Dziewałtowski uzasadniał wprowadzenie tej regulacji koniecznością „uregulowania w jednym akcie prawnym przepisów regulujących procedury wyborcze w Polsce, m. in. uchwalenia Kodeksu Wyborczego, który zawierał będzie zasady przeprowadzania wyborów do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego, wybory Prezydenta RP oraz wybory do organów stanowiących i wykonawczych samorządu terytorialnego i przepisy określające organizację oraz zasady funkcjonowania organów wyborczych, administracji wyborczej i zasady finansowania wyborów z budżetu państwa”.

Projekt ustawy przegłosowany przez sejm (po uwzględnieniu poprawek senatu) zawierał, już szczegółowo rozwiniętą, problematykę głosowania korespondencyjnego w rozdziale 8 tejże ustawy. Możliwość taka zgodnie z art. 62 ustawy przysługiwała osobom mieszkającym poza granicami Rzeczpospolitej Polskiej, które wystarczająco wcześnie zasygnalizowały taką chęć właściwemu terytorialnie konsulowi. Jak widzimy przygotowanie ustawy regulującej wszelkie możliwe ordynacje wyborcze zajęło prawie 3 lata. Ostateczna wersja ulegała wielokrotnym zmianom. Tylko w 2011 roku nowelizowano tą ustawę aż 7 razy, nie licząc wcześniej wspomnianego wyroku TK.

Przełomowe, jeśli chodzi o głosowanie korespondencyjne, było dopuszczenie do takiej formy głosowania wszystkich obywateli posiadających czynne prawo wyborcze. Stało się to na mocy nowelizacji kodeksu wyborczego z dnia 11 sierpnia 2014 roku. W art. 53a. § 1. Wpisano: „Wyborca może głosować korespondencyjnie”. Oczywiście w dalszych częściach tej regulacji uregulowano szczegółowe terminy i zakaz takiej formy głosowania w wyborach samorządowych dla osób nieposiadających orzeczenia o niepełnosprawności w stopniu znaczącym lub umiarkowanym.

Zrezygnowano później z tak szerokiej dostępności głosowania korespondencyjnego na mocy nowelizacji ustawy kodeks wyborczy z dnia 16 stycznia 2018 roku. We wcześniej wspomnianym art. 53 paragraf pierwszy otrzymał brzmienie: „Wyborca niepełnosprawny o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności w rozumieniu ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych może głosować korespondencyjnie”. Znacząco ograniczono zakres podmiotowy osób ubiegających się o taką możliwość. Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu tej nowelizacji, miała ona służyć ograniczeniu nadużyć, które rzekomo miały miejsce w wyborach samorządowych w 2014 roku. W wielu punktach poseł sprawozdawca wymienia możliwe nadużycia płynące z głosowania korespondencyjnego. Czytamy, m.in. „Wnioskodawcy uznają, że podobnie jak w przypadku wyborów dwudniowych, głosowanie korespondencyjne w istotny sposób zwiększa ryzyko nieprawidłowości. Wyborcy powinni oddawać swój głos poprzez akt osobistego uczestnictwa w procesie wyborczym. Prawo do głosowania przysługujące osobom, które z powodów od siebie niezależnych nie będą mogły udać się do lokalu wyborczego zostanie zagwarantowane poprzez instytucję głosowania przez pełnomocnika”. Skąd w takim razie tak znacząca zmiana opinii w sprawie tej konkretnej formy przeprowadzania wyborów?

Tak jak pisałem w poprzednim artykule odnoszącym się do stanu epidemii, przeprowadzenie wyborów w momencie, gdy bezpieczeństwo wewnętrzne państwa jest zagrożone, w tym ciągłość władzy prezydenckiej, jest przesłanką ku wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej w trybie art. 232 Konstytucji i odpowiednie przekazanie tymczasowego pełnienia obowiązków Prezydenta RP Marszałkowi Sejmu. Nie jest to jednak przedmiot niniejszego artykułu. Skupmy się teraz na ostatniej nowelizacji kodeksu wyborczego, kilka miesięcy temu podpisanej przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę i uzasadnieniu do tej ustawy.

Jedna z wielu ustaw, zwanych potocznie „covidowymi”, z dnia 31 marca 2020r., z artykułu 53a Kodeksu wyborczego wykreśliła, wcześniej w 2018 r. wpisaną, przesłankę niepełnosprawności w stopniu znaczącym lub umiarkowanym i umożliwiła przeprowadzenie wyborów wyłącznie w sposób korespondencyjny. Spójrzmy teraz na uzasadnienie posła sprawozdawcy, pochodzącego z tej samej formacji politycznej, która w 2018r. zamierzała zupełnie głosowanie korespondencyjne usunąć. W uzasadnieniu do niniejszej ustawy czytamy, że głosowanie korespondencyjne jest w stanie zagrożenia epidemicznego jedyną możliwą formą skutecznego przeprowadzenia wyborów i nie rodzi ona zagrożenia co do uczciwości przeprowadzenia wyborów.

Nasuwa się pytanie skąd taka rozbieżność w dwóch wyżej wymienionych uzasadnieniach i ocenach głosowania korespondencyjnego? Widzimy, że zależnie od aktualnego interesu politycznego danej partii lub grupy interesu można zmienić pojmowanie „głosowania korespondencyjnego”. Pytanie czy taki decyzjonizm jest na rękę interesowi obywateli i opinii RP na arenie międzynarodowej? Idąc dalej można uznać, że głosowanie w sposób zdalny przez internetową platformę e-PUAP też nie będzie rodziło zagrożeń, a będzie dużo tańsze i łatwiejsze w eksploatacji. Moim skromnym zdaniem głosowanie korespondencyjne, w takiej formie, jaką zakłada najnowsza regulacja, rodzi jeszcze więcej wątpliwości co do rzetelności i uczciwości.

 Trudno nie wchodzić tu w rozgrzewający do czerwoności spór polityczny, ale należy wskazać, że „nie jest w porządku”, gdy dwóch polityków w oficjalnym oświadczeniu wskazuje na treść wyroku, który jeszcze nie zapadł. Stawia to pod znakiem zapytania kilka innych kwestii natury konstytucyjnej, takich jak niezawisłość sędziowska z artykułu 178 Konstytucji RP. Myślę, że nie należy doszukiwać się większej filozofii w powodach zachodzących zmian w warunkach głosowania korespondencyjnego. Jak wskazałem uprzednio, Kodeks Wyborczy ulegał wielokrotnym zmianom i mimo doniosłego charakteru jest zwykłą ustawą. Można postawić pytanie – dlaczego prawodawca nie wpisał w 1997 roku szczegółów ordynacji wyborczych do Konstytucji, bądź nie zastosował pośredniej formy ustawy analogicznie do tej funkcjonującej w ustroju francuskim – ustawy organicznej, której zmiana wymagałaby szerokiego konsensusu politycznego? To pytanie pozostawię Wam, kochani czytelnicy.

Hubert Zarzycki
Ilustracja Marysia Lisicka

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *