W tym roku mija 65 lat, odkąd słynny polski reżyser i scenarzysta Piotr Skrzynecki wraz z kilkorgiem przyjaciół założył kameralny kabaret w piwnicach pałacu „Pod Baranami”. Trzeba przyznać, że to ciekawy czas na tak okrągły jubileusz… Tymczasem „covidowa” ruletka wciąż trwa. Zamykanie i otwieranie kolejnych lokali, branż i miejsc kultury następuje bardzo niespodziewanie. Czy po tym wszystkim pozostanie jeszcze przestrzeń dla bardziej ambitnych miejsc rozrywki? Przeprowadziłem rozmowę z Panem Bogdanem Mickiem, dyrektorem artystycznym Piwnicy, aby od zaplecza poznać trochę funkcjonowanie tego unikatowego miejsca.
H.Z.: Jak poradzili sobie Państwo w pierwszych miesiącach covida? Ile Państwu zajęło wdrożenie się w nową rzeczywistość?
B. M.: To był smutny i przygnębiający czas. Zaraza sparaliżowała całkowicie „nasz świat”. Znaleźliśmy się za zamkniętymi drzwiami, gdzie podobno nic nam nie groziło. Artyści bez publiczności nie istnieją. Musi być bezpośredni kontakt aktor – widz. Czas zmusił nas jednak do zmian, stąd próby kontaktu z naszą publicznością on-line. W ten sposób przekazywaliśmy informacje o nas, że jesteśmy zamknięci, ale z niecierpliwością oczekujemy pierwszego popandemicznego widza w Piwnicy.
H.Z.: Jak tworzyła się współpraca między Żoliborzem, a Piwnicą pod Baranami? Jakie postacie, Pana zdaniem, przyczyniły się do tej wieloletniej przyjaźni?
B.M.: Było kilka znakomitych osób, impresariów warszawskich, którzy nawiązali z nami kontakt (to był rok 2000) i organizowali nam koncerty w teatrze KOMEDIA. Było to pierwsze spotkanie z Żoliborzem. Współpraca ze śp. Jerzym Góralczykiem i Januszem Serafinem trwała wiele lat, a z tym ostatnim trwa do tej pory. My kochamy Warszawę i jej publiczność, która należy do naszej ulubionej.
H.Z.: 65-lecie Piwnicy pod Baranami – w jakiej formie chcą Państwo uczcić ten okrągły jubileusz?
B.M.: Rok 2021 jest czasem pod znakiem jubileuszu 65-lecia tej znakomitej sceny w samym sercu Krakowa. Jesteśmy przygotowani do obchodów i fetowania tejże uroczystości. Oprócz licznych recitali „piwnicznych” artystów (zespól liczy 34 osoby), wystaw, spotkań ze znanymi ludźmi, planujemy 2 duże koncerty; jeden na Rynku Głównym w Krakowie (to byłby czerwiec), a drugi, jak zwykle, w dzień urodzin Piotra Skrzyneckiego – „piwnicznego” założyciela i antreprenera Piwnicy Pod Baranami – który odbędzie się w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Ale czy to wszystko się odbędzie? Zaraza trwa dalej, wchodzą coraz nowsze obostrzenia… Świat kultury powoli znika z przestrzeni publicznej. Komu mamy zaufać?! Magia przecież osiada w murach tylko wtedy, gdy rzecz w nich tworzona staje się dla twórców najważniejsza w życiu. A są z nami nadal 3 pokolenia „piwniczan”!
H.Z.: Jak wspomina Pan współpracę z żoliborskimi szkołami? Czy dzieci raczej z entuzjazmem podchodziły do spektakli tworzonych przez aktorów Piwnicy?
B.M.: To zasługa Pani dyrektor Marioli Pietroń-Ratyńskiej – wielkiej przyjaciółki Piwnicy pod Baranami. Bowiem ona sprawiła, że występy naszych artystów są tam możliwe. Młodzież wspaniała, zdyscyplinowania, entuzjastycznie przyjmująca nasze artystyczne programy. Staramy się, aby nasze artystyczne dokonania były przystępne dla młodzieży. Są to „Mały Książę”, czy piękna śpiewogra o naszej wielkiej Noblistce Marii Skłodowskiej-Curie. Pani dyrektor Pietroń-Ratyńska jest także artystką i widzi dużą potrzebę zmieniania świata, zwracając uwagę na to, aby młodzież dostrzegała, jak obecnie teraźniejszość przenika się z przeszłością.
H.Z.: Czy Piwnica jest jakkolwiek wspierana przez samorząd? Czy jako ikona Krakowa i jednak miejsce wszechstronne, otrzymujecie Państwo jakieś dofinansowania lub dotacje na bieżącą działalność artystyczną?
B.M.: Kiedyś na hasło „Piwnica pod Baranami” otwierały się wszystkie drzwi, dlatego też można było zorganizować takie wielkie imprezy, jak: „Wjazd Xsięcia Józefa Poniatowskiego do Krakowa”, „Noc Paryska”, „Przysięga Tadeusza Kościuszki”, „Hołd Pruski” i wiele innych. Dzisiaj już tego nie ma… Mamy inny czas, ludzie też się zmienili, a ważne jest to, co policzalne. Gdyby nie pomoc Urzędu Miasta Krakowa, byłoby bardzo niedobrze. Kabaret Piwnica pod Baranami mieści się w prywatnej posesji, stąd czynsz niemały, a sponsorów jak na lekarstwo. Chcę podkreślić, że jesteśmy jedynym literackim kabaretem na świecie z tak bogatą historią i zasługami, nie tylko dla Krakowa, ale dla kultury polskiej w ogóle. Nigdzie bowiem tak pięknie nie śpiewa się poezji polskiej, a sama Piwnica w dziejach naszego kraju była i jest czymś dużo więcej niż kabaretem.
H.Z.: Czy zgodziłby się Pan z tezą, że sztuka teatralna, czy ogólnie rzecz biorąc sceniczna, ustępuje miejsca telewizji i platformom streamingowym takim jak Netflix, HBO GO etc.? Jeżeli tak, to jak przekonałby Pan aktualnie dorastające pokolenie, że teatr i kabaret to wciąż atrakcyjna rozrywka?
B.M.: Tak nie można się do tego odnosić. To zupełnie inne światy. Teatr zawsze będzie miał swojego widza, niezależnie od wszelkiego rodzaju nowinek. Zawsze była i jest więź miedzy widzem a aktorem. Nie będę odnosił się do programów telewizyjnych i pokazywanych tam kabaretów, bo nie chcę nikogo obrażać. Mamy inne gusta i kształtujemy inny smak.
H.Z.: Jakby miał Pan wskazać jedną osobę, z którą kojarzy się Panu Żoliborz, to kto to by był?
B.M.: Oczywiście Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz, ale także Michał Zabłocki, z którego tekstów Piwnica… bardzo chętnie korzysta.
H.Z.: Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas. Życzę wszystkiego dobrego i oczywiście powrotu do normalności, która, jak widzimy, jest za horyzontem.