KOBIECOŚĆ W STYLU PRL

W roku 1967, w którym Stocznia Gdańska zyskała nowego patrona – Włodzimierza Lenina, w warszawskiej Sali Kongresowej wystąpili Rolling Stonesi, na świat przyszedł pierwszy Fiat 125p, odbyła się premiera kultowych „Samych swoich”, a Karol Wojtyła został kardynałem w Warszawie doszło do wydarzenia o nieco mniejszym rozgłosie, ale niebagatelnym znaczeniu kulturowym. Jak to często bywa, pamięć o nim zachowała się na fotografii.

Wydarzeniem, o którym mowa jest konkurs „Kobieta w domu i pracy”, zorganizowany przez godny uwagi wynalazek socjalizmu – ośrodek „Praktyczna Pani”. Do uwiecznienia jego przebiegu oddelegowano, rzecz jasna, kobietę. Nazywała się Grażyna Rutowska i dzisiaj znamy ją jako jedną z ważniejszych kronikarek życia społecznego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Urodzona 1 maja 1946 roku w Bytomiu w rodzinie „inteligencji pracującej” zaczęła fotografować jako nastolatka. Przeprowadzka do stolicy pozwoliła jej na doskonalenie warsztatu pod okiem mistrzów (m.in. Witolda Dederki). Młodziutka, dwudziestojednoletnia Rutowska dokumentowała konkurs już w roli zawodowej fotoreporterki. Później przez całą karierę pracowała jako wolny strzelec, wykonując zlecenia dla magazynów, takich jak „CZYTAJ Informacja Społem WSS”, „Myśl Społeczna”, „Bank Spółdzielczy”, „Rodzina”, „Zielony Sztandar”, „Tygodnik Kulturalny” czy „Dziennik Ludowy”. XXI wiek odkrył jej zdjęcia na nowo dopiero po latach.

Spójrzmy na fotografię. W kadrze trzy kobiety, trzy spośród wszystkich uczestniczek rywalizacji, których obecność zdradzają rąbki rękawów widoczne przy lewej i prawej krawędzi. Ubrane w bliźniacze czepki i fartuchy w groszki, siedzą przy stole zastawionym rzędem lusterek i słoiczkami o nieznanej zawartości. Zamarły w kolejnych fazach jednej czynności, wpatrzone we własne maleńkie odbicia i skoncentrowane na wykonywanym makijażu tak bardzo, że nie zauważają fotografa. Znamy ich nazwiska. Po lewej stronie Maria Klukowska z WSS „Społem” Praga Południe, po prawej reprezentująca WSS „Społem” Mokotów Jadwiga Janczewska. W środku Krystyna Burmajster, przedstawicielka WSS „Społem” Żoliborz, jak się później okaże, zwyciężczyni.

Na widok opisywanej sceny w pierwszej chwili lekko się uśmiecham, bo to jeden z tych obrazków, które swoim specyficznym urokiem zabarwionym nutą absurdu budują wyidealizowany portret tamtej epoki. Konkursy, w których oceniane są kompetencje polskich gospodyń domowych? Dzisiaj trudno je sobie wyobrazić. Ta fotografia ma jednak także drugie dno, refleksja przychodzi po chwili. To nie obiektywna dokumentacja. Uwieczniając wydarzenie o jawnie propagandowym charakterze (czy równie oczywistym dla człowieka PRL-u?), Grażyna Rutowska spełnia rolę jednego z kółek zębatych socjalistycznej machiny manipulacji.

Cel propagandy zapisano w tym zdjęciu w miniaturze – wskazać wzorzec, ideał, przykład. Modelowy egzemplarz obywatelki Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej to „kobieta pracująca” z plakatów wiszących nad głowami bohaterek – oddana pracownica i perfekcyjna, zadbana gospodyni z uśmiechem na ustach wykonująca kolejne obowiązki.

Pomocą na drodze wiodącej do takiego ideału była właśnie sieć placówek „Praktyczna Pani”, oferujących wsparcie o przeróżnym charakterze. Funkcjonujące pod patronatem lokalnych Spółdzielni Spożywców „Społem” i przez nie również finansowane, stanowiły stały element krajobrazu polskich miast od lat 50-tych. W Warszawie istniało ich kilkanaście. Fryzjer i kosmetyczka, wypożyczanie zastawy stołowej, namiotów i sprzętu AGD, napełnianie długopisów, magiel i pralnia, repasacja pończoch i krawiectwo – to tylko nieliczne z usług, jakie świadczyły ośrodki. Gospodynie miały do dyspozycji szereg kursów, w tym kursów szycia czy na prawo jazdy – wszystko za symboliczną opłatą. Warto dodać, że istniał również męski odpowiednik placówek dedykowanych kobietom, występujący pod nazwą „Praktyczny Pan”. Mężczyźni mieli możliwość nie tylko ćwiczyć się w rzemiosłach, takich jak stolarstwo czy ślusarstwo, ale zakosztować także typowo kobiecych wówczas zajęć, czyli gotowania i opieki na dzieckiem. Wyposażeni w pakiet nowych umiejętności obywatelki i obywatele PRL mogli kroczyć ku przyszłości z optymizmem, od czasu do czasu stając w szranki w konkursach „Kobieta w domu i w pracy” lub innych, podobnych do nich inicjatywach.

Ośrodki „Praktyczna Pani” zniknęły jeden po drugim na początku lat 90. wraz z systemem, którego były częścią. Dokumentujące ich działalność fotografie, takie jak ten kadr Grażyny Rutowskiej, oglądam dzisiaj z fascynacją, ale nie bezkrytycznie, najpierw zdrapując z nich cienką warstewkę propagandowego lukru. Fotografia jest żywa, po opublikowaniu rozwija się niezależnie od życzenia swojego twórcy i jego zleceniodawców, każdemu z oglądających opowiada inną, odrębną historię. Jaką opowiedziała człowiekowi, który natknął się na nią w 1966 roku na łamach drukowanej prasy? Nie wiem. Jaką opowiada Tobie?

Kamila Snopek

Ilustracja Dominika Hoyle

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *