Jak ci na imię, szkoło?

Anna German i kto? Czyje nazwisko będzie drugim integralnym członem w nazwie nowo powstającej szkoły na Żoliborzu Południowym?

Wyczekiwana placówka przy ul. Anny German pomieści łącznie blisko tysiąc dzieci, ,,a w miarę potrzeby nawet więcej, nie powodując ścisku’’ – czytamy. Miejmy tylko nadzieję, że nikt nie planuje kolejnej kumulacji roczników… Zdaniem niektórych, kompleks mógłby w przyszłości pełnić funkcję nowego centrum kultury, ale to już jest temat na inny artykuł. Tymczasem jest wrzesień, koniec laby – wracamy do szkoły.

,,Każde dziecko powinno czuć, że szkoła pomaga mu stać się lepszym człowiekiem. Bohaterem.’’ – słowa Philipa Zimbardo, amerykańskiego psychologa, znajdują odzwierciedlenie w idei wyboru patrona szkoły. Ścisłe powiązanie z celami wychowawczymi wymaga, żeby proponowani patroni wyróżniali się nienagannym życiorysem, nie wzbudzali żadnych zastrzeżeń, by stanowili ideał ,,bohatera’’. Placówkom oświatowym nadaje się imiona pojedynczych osób lub zbiorowości. Wskazane jest, aby proponowani patroni byli Polakami lub osobami szczególnie zasłużonymi dla polskiej kultury, historii i społeczeństwa, a w przypadku przedszkoli dopuszcza się również imiona postaci fikcyjnych.

Imię szkole nadaje organ prowadzący na wniosek rady szkoły lub na wspólny wniosek rady pedagogicznej, rady rodziców i samorządu uczniowskiego. Jeżeli wniosek dotyczy nadania szkole lub placówce oświatowej imienia osoby żyjącej do wniosku należy załączyć zgodę tej osoby.

Zasadą jest, że nadaje się imiona, których nie noszą inne samorządowe placówki oświatowe tego samego typu. Fakt istnienia w Warszawie 342 przedszkoli i 249 szkół podstawowych znacząco zawęża wybór patrona. Na Żoliborzu znajdują się szkoły imienia Władysława Orkana, Macieja Aleksego Dawidowskiego, Karola Szymanowskiego, Jana Brzechwy, Stefanii Sempołowskiej, Juliusza Słowackiego, Jana Kilińskiego oraz Artura Oppmana. W Polsce pierwsze miejsce wśród liczby szkół objętych patronatem zajmuje Jan Paweł II. Dalej mamy Mikołaja Kopernika, Marię Konopnicką, Tadeusza Kościuszkę, Henryka Sienkiewicza, Adama Mickiewicza, Stefana Żeromskiego i Jana Kochanowskiego. Placówki o tych nazwiskach naturalnie istnieją także w Warszawie.

KTO NA PATRONA?

Thomas Woodrow Wilson! Oczywiście żartuję. Z całym szacunkiem dla Prezydenta Wilsona, opiekun naszej gazety jest już wystarczająco obecny w przestrzeni dzielnicy. Pójdźmy jednak tym tropem. Jego bliskim współpracownikiem był Jan Ignacy Paderewski, ale szkoła imienia kompozytora znajduje się już w Warszawie. Możemy jednak przyjrzeć się Helenie Paderewskiej – mam nieodzowne wrażenie, że jest ona postacią zapomnianą, a oprócz bycia żoną wybitnego Polaka miała także inne zasługi. W okresie I wojny światowej organizowała pomoc dla ofiar w Polsce, jak i dla żołnierzy Armii Polskiej we Francji. Zainicjowała powołanie Polskiego Białego Krzyża i od 1919 r. była przewodniczącą jego Rady Naczelnej. Ponadto była współzałożycielką Towarzystwa Pomocy dla Inteligencji oraz fundatorką szkoły dla dziewcząt w Julinie. 18 stycznia 1919 pod jej patronatem obradowały wszystkie istniejące na ziemiach polskich organizacje, które kierowały się w swoich działaniach ideałami Czerwonego Krzyża. W wyniku tego spotkania zostało utworzone Polskie Towarzystwo Czerwonego Krzyża. Wkrótce rząd zatwierdził jego statut, a kilka miesięcy później  Paderewska została prezesem PCK. Była honorowym członkiem Związku Polek w Ameryce. W 1921 została odznaczona przez papieża Benedykta XV krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice.

Inną, bliższą już samemu Żoliborzowi, wartą rozważenia kandydatką jest Aleksandra Piłsudska. W latach 20. w Warszawie brakowało gimnazjum żeńskiego, więc grono wojskowych zdecydowało o jego utworzeniu. W tym celu przystosowano pierwsze piętro mieszczącego się przy placu Inwalidów Hotelu Oficerskiego. 9 września 1935 r. szkoła rozpoczęła działalność jako filia Gimnazjum im. Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, ale już w następnym roku szkolnym uzyskała własny statut, numer XVI i imię Aleksandry Piłsudskiej. Po wojnie nowe władze komunistyczne w Aleksandrze Piłsudskiej dostrzegły wroga bolszewizmu. Na nową patronkę szkoły wybrano Stefanię Sempołowską. Może jest to dobry moment by postać Aleksandry Piłsudskiej powróciła na Żoliborz? Druga żona Józefa Piłsudskiego była aktywną działaczką niepodległościową, a także działaczką PPS i POW, służyła w Legionach Polskich. Piłsudska prowadziła szeroką działalność honorową i społeczną. Od 1926 zasiadała w Kapitule Orderu Virtuti Militari. Po 1926 zajmowała się pozyskiwaniem finansów dla stowarzyszenia „Nasz Dom”, które prowadziło zakład dla sierot. Ponadto organizowała w Warszawie przedszkola i szkoły powszechne.

Na liście szkolnych lektur od lat nie brakuje wspomnień o żoliborskim ,,Domeczku’’ Melchiora Wańkowicza. Autor książki ,,Ziele na kraterze’’ przez lata mieszkał przy ul. Dziennikarskiej 3, a w swoich reportażach wspominał życie na warszawskim Żoliborzu. Podczas II wojny światowej pracował jako korespondent wojenny przy II Korpusie Polskim gen. Władysława Andersa, bezpośrednio po wojnie wydał swoją najbardziej znaną książkę – ,,Bitwę o Monte Cassino’’. W okresie międzywojennym Wańkowicz poświęcił się pracy dziennikarskiej i literackiej, publikując między innymi w ,,Kurierze Warszawskim”, ,,Wiadomościach Literackich” i ,,Kurierze Porannym”. Warto jednak pamiętać, że był aktywny także na innych polach – był między innymi doradcą reklamowym Związku Cukrowników Polskich i to on właśnie wymyślił słynne hasło „cukier krzepi”. Bezpośrednio po wojnie przebywał na emigracji w Londynie. Jego starsza córka, Krysia, żołnierka „Parasola” zginęła w Powstaniu Warszawskim, ,,Domeczek” został zburzony, Warszawa nie istniała. W 1958 roku powrócił do rządzonej przez komunistów Polski. W roku 1964 podpisał, tzw. List 34 z protestem m.in. przeciwko cenzurze, przez co naraził się na kilkutygodniowy areszt i proces sądowy. Zapisał się w naszej pamięci jako odważny i zaangażowany pisarz.

A twórca ,,Wesela’’, ,Pana Tadeusza’’, ,,Zemsty’’, ,,Brzeziny’’ i ,,Panien z WIlka’’, wybawiciel uczniów małych i dużych, spieszących z przyswojeniem lektury na poniedziałkową wejściówkę? Skromny reżyser, latami mieszkający na cichej uliczce przy Hauke-Bosaka – Andrzej Wajda. Współczesny Jan Matejko, latami kreślił historię Polski na dużym ekranie, za co w 2000 r. uhonorowany został najwyższym wyróżnieniem filmowym – Oscarem za całokształt twórczości. ,,Tematem wielu naszych filmów były okrucieństwa nazizmu, nieszczęścia jakie niesie komunizm (…) Gorąco pragnę, aby jedynym ogniem, którego doświadcza człowiek, był ogień wielkich uczuć: miłości, wdzięczności i solidarności’’ – tak zakończył swoje przemówienie odbierając statuetkę. Te piękne słowa są świadectwem jego wielkości i dowodem na to, że zasłużył na miano patrona szkoły. 

Podobną walkę o demokratyczną Polskę prowadził, mieszkający kilka ulic dalej, ale znacznie bliżej żoliborskiego ,,centrum’’, działacz – Jacek Kuroń. ,,Kuroń mieszkał na Żoliborzu do końca życia, tu chodził na pierwsze randki, zabierał młodszego brata na sanki i do kina. Od schyłku lat 60. po upadek komunizmu mieszkanie Gajki i Jacka Kuroniów było jednym z najważniejszych adresów na opozycyjnej mapie Warszawy.’’ – czytamy w Gazecie Wyborczej. Rzeczywiście, większość Żoliborzan wie, że przy Mickiewicza 27 w latach 80. działo się bardzo dużo. Czasy PRL-u i Solidarności są czymś abstrakcyjnym dla młodzieży, dlatego taki, a nie inny patron mógłby być ciekawym wyborem.

Czemu nie wspomniałam o ,,czołowych Żoliborzanach’’ – Czesławie Niemenie, Izabeli Czartoryskiej czy Władysławie Broniewskim? Szkoły tych patronów znajdują się już w Warszawie. Ale jest jeszcze wiele innych wybitnych osób, którym warto się bliżej przyjrzeć i których nazwiska nie są jeszcze zajęte przez żadne szkoły – świetny poeta Jerzy Ficowski, matematyk i kryptolog Marian Rejewski czy zdolna, zaangażowana aktorka – Alina Janowska.

Wybór patrona jest sprawą o charakterze symbolicznym, ale czy jest tak istotny? Dla niektórych pewnie nie, jednak z łatwością można znaleźć kilka niepodważalnych argumentów. Uczeń danej szkoły wielokrotnie usłyszy o swoim patronie – podczas apeli, w gazetkach szkolnych, podczas przedstawień, wystaw, a może też sam będzie na tyle zmotywowany by poznać lepiej imiennika szkoły – dlatego nie może to być osoba przypadkowa. Ponadto patron może wpłynąć pozytywnie na wizerunek dzielnicy, zwłaszcza gdy wybierze się na niego postać związaną z danym regionem, która zrobiła dla najbliższego otoczenia wiele dobrego. I wreszcie kwestia upamiętnienia. Jako społeczeństwo dążymy do tego by niektóre osoby pozostały ,,wiecznie żywe’’ – stawiamy pomniki, nazywamy ulice i wybieramy patronów szkół. Tak było, jest i najpewniej będzie. Chyba, że czeka nas jakaś większa rewolucja kulturowa, czego w najbliższym czasie nie przewiduję.

Monika Miłosz

Ilustracja Dominika Hoyle

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *